Bema pamięci żałobny rapsod – interpretacja Rapsod jest utworem sławiącym znanego bohatera lub ważne wydarzenie. Bohaterem wiersza Norwida jest generał Józef Bem, wielki polski patriota, uczestnik Powstania Listopadowego oraz walk w czasie Wiosny Ludów.Tematem utworu jest pogrzeb Bema, przypominający pogrzeb hetmana i wodza. W pochodzie uczestniczy sobowtór, cień zmarłego. Płoną pochodnie, wieją proporce, zawodzą żałobne panny, unosząc w górę ręce, słychać trąby. Nagle cały pochód znika, wchodzi do wąwozu. Wyłania się w świetle księżyca, widać ciemne sylwetki. Żałobny kondukt nie zatrzymuje się jednak przy grobie, lecz podąża dalej. Wkracza do uśpionych miast, bijąc w bramy, wzywa do czynu.Wielkość bohatera ma być siłą, która porwie bojowników do walki o wolność i sprawiedliwość. Pochód pogrzebowy przekracza granice śmierci. Symbolizuje wieczną ideę walki.Bema pamięci żałobny rapsod – cały tekstI Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz, Przy pochodniach, co skrami grają około twych kolan? - Miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś polan; Rwie się sokół i koń twój podrywa stopę jak tancerz. - Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie, Jak namioty ruchome wojsk koczujących po niebie. Trąby długie we łkaniu aż się zanoszą i znaki Pokłaniają się z góry opuszczonymi skrzydłami Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki... Jako wiele pomysłów, któreś dościgał włóczniami... II Idą panny żałobne: jedne, podnosząc ramiona Ze snopami wonnymi, które wiatr w górze rozrywa, Drugie, w konchy zbierając łzę, co się z twarzy odrywa, Inne, drogi szukając, choć przed wiekami zrobiona... Inne, tłukąc o ziemię wielkie gliniane naczynia, Czego klekot w pękaniu jeszcze smętności przyczynia. III Chłopcy biją w topory pobłękitniałe od nieba, W tarcze rude od świateł biją pachołki służebne; Przeogromna chorągiew, co się wśród dymów koleba, Włóczni ostrzem o łuki, rzekłbyś, oparta pod-niebne... IV Wchodzą w wąwóz i toną... wychodzą w światło księżyca I czernieją na niebie, a blask ich zimny omusnął, I po ostrzach, jak gwiazda spaść nie mogąca, przeświéca, Chorał ucichł był nagle i znów jak fala wyplusnął... V Dalej - dalej - aż kiedyś stoczyć się przyjdzie do grobu I czeluście zobaczym czarne, co czyha za drogą, Które aby przesadzić, Ludzkość nie znajdzie sposobu, Włócznią twego rumaka zeprzem jak starą ostrogą... VI I powleczem korowód, smęcąc ujęte snem grody, W bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów, Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody, Serca zmdlałe ocucą - pleśń z oczu zgarną narody... Recenzje, opracowania, interpretacje Cyprian Kamil Norwid