Boris Akunin – F.M. (Fiodor Michajłowicz) – recenzja Boris Akunin stworzył kilka cykli powieściowych, w tym: Przygody siostry Pelagii, Przygody magistra, Przygody Erasta Fandorina, a powieść „F.M.” należy do tego ostatniego cyklu. Erast Fandorin jest byłym poddanym jej królewskiej mości, Królowej Wielkiej Brytanii, który od dziesięciu lat mieszka w Moskwie, gdzie prowadzi niedochodową firmę konsultingową o nazwie „Kraj Rad”. Pewnego dnia zjawia się w jego firmie młody narkoman z plikiem pożółkłych papierów, które okazały się być oryginalnym rękopisem samego Fiodora Michajłowicza Dostojewskiego, zawierającym nieznaną światu wersję jednej z najsłynniejszych powieści świata, czyli „Zbrodni i kary”. Od tego momentu zaczynają się kłopoty bohaterów opowieści.Pomysł na powieść jest tak prosty i oryginalny zarazem, że aż genialny. Do tego mamy w tej książce sporą dawkę humoru (przynajmniej początkowo) i przedstawiony w ironicznym świetle obraz współczesnej Moskwy (czytaj: Rosji). Książkę wzbogacają dość oryginalne postaci, na czele z asystentką Fandorina, Walą. Jest zatem sporo plusów, a mimo to całość sprawia wrażenie kryminału a’la Joanna Chmielewska, do poczytania w podróży pociągiem.Mam ogromny sentyment do literatury rosyjskiej, do niezwykle melodycznego języka z charakterystycznym imieniem odojcowskim, którego już samo brzmienie nastraja w specyficznym rosyjskim klimacie (ja chyba nazywałbym się Piotr Grigoriewicz), do tzw. rosyjskiej duszy, która stanowi moim zdaniem kwintesencję słowiańskiego ducha. I właśnie dlatego jestem rozczarowany książką Akunina, bo nie znalazłem w niej specyficznego rosyjskiego klimatu, a sam pomysł na powieść został przez pisarza spłycony. Gdyby nie wplecione w akcję kryminału fragmenty rękopisu Dostojewskiego, nie byłoby co czytać. Do końca książki trzymała mnie jedynie chęć poznania treści rzeczonego rękopisu.Mam teraz dylemat, bo w planach czytelniczych zarezerwowałem miejsce na przygody siostry Pelagii i teraz się zastanawiam, czy warto. A może lepiej powspominać nastrój i niesamowite wrażenia z lektury klasyków rosyjskich, w tym oczywiście Dostojewskiego. I tutaj ukłon w stronę Akunina, bo dzięki jego książce uświadomiłem sobie, że warto byłby ponownie zajrzeć do Fiodora Michajłowicza, Aleksieja Nikołajewicza czy Iwana Siergiejewicza. Recenzje, opracowania, interpretacje