Fannie Flagg. Witaj na świecie, maleńka – recenzja Podobnie, jak to miało miejsce w „Dogonić tęczę” i „Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie pójdę do nieba”, książka „Witaj na świecie maleńka” także zaprasza czytelnika do Elmwood Springs w stanie Missouri, zamieszkiwanym przez rodzinę Warrenów, ciotkę Elmę, sąsiadkę Dorothy, wielce oryginalnych postaci znanych z innych opowieści Fannie Flagg. Ale tym razem akcja powieści ma miejsce również w Selmie w stanie Alabama i przede wszystkim w Nowym Jorku, w którym była mieszkanka Elmwood Springs, Dena Nordstrom, pnie się szybko po szczeblach kariery w bezwzględnym świecie mediów. Niestety szczyty popularności w dziennikarstwie telewizyjnym Dena przypłaca problemami zdrowotnymi, pogłębionymi jeszcze bardziej dużymi ilościami alkoholu i środków przeciwbólowych.Książka pokazuje bezwzględny świat biznesu, który przed ludźmi ambitnymi otwiera wielkie możliwości, ale stanowi również wielkie zagrożenie. Jest to świat, który daje pieniądze i sławę, ale odbiera zdrowie, spokój, prywatność i rodzinne życie, a bardzo często moralność i zdrowie psychiczne. Autorka pokazuje kontrasty pomiędzy życiem w Nowym Jorku, świecie wielkich możliwości i wielkich upadków, a życiem na prowincji, gdzie perspektywy zrobienia kariery ograniczają się do możliwości otwarcia zakładu fryzjerskiego lub sklepu z częściami metalowymi, ale ludzie znają swoją tożsamość, więzi rodzinne stanowią fundament ich egzystencji, a tempo życia nie przyprawia o zawał serca i wrzody na żołądku.W następstwie zdrowotnych kłopotów główna bohaterka jest zmuszona poddać się terapii psychiatrycznej, co ostatecznie skieruje jej życie w zupełnie nowym kierunku. Jakim? Nie powiem, bo musiałbym zdradzić zbyt wiele szczegółów, mogę jedynie nadmienić, że niebagatelne znaczenie miała dla jej dalszych losów odpowiedź na zadane przez psychiatrę pytanie: „Kim jestem?” – trzeba bez zastanowienia, natychmiast wymienić trzy odpowiedzi. Ja spróbowałem i muszę przyznać, że miałem później sporo do przemyślenia.Czytając książkę nie sposób nie odnieść wrażenia, że większość występujących tu postaci, podobnie jak we wszystkich książkach Flagg, stanowi odzwierciedlenie znanych pisarce osób z realnego świata. To niemożliwe, żeby stworzyć tak wyraziste, z krwi i kości postaci, opierając się wyłącznie na swojej wyobraźni. Stanowi to ogromny atut całej twórczości pisarki.Nie ma w tej książce pięknych opisów, poetyckich metafor czy filozoficznych rozpraw napisanych arcymistrzowskim piórem. Książka ta, zresztą jak wszystkie inne tej pisarki, jest napisaną prostym i niewyszukanym językiem elegią na cześć zwykłego życia i zwykłych, prostych ludzi, takich jakich każdy z nas spotyka na co dzień w swoich środowiskach, swoich rodzinach, swoim życiu. Każdy zna jakąś histeryczną ciotkę, pogodną babcię czy roztrzepaną sąsiadkę i tacy właśnie ludzie tworzą niepowtarzalną atmosferę książek Fannie Flagg.Jednakże w tej książce jest jeszcze coś ważnego, powieść pokazuje nam jak ważne dla każdego człowieka jest pielęgnowanie przyjaźni, miłości, wiary w człowieka i Boga oraz więzi rodzinnych. Jest to książka o potrzebie przynależności i odczuwania własnej tożsamości, o potrzebie poznania własnych korzeni. Recenzje, opracowania, interpretacje