Douglas Adams. Autostopem przez galaktykę – recenzja O książce „Autostopem przez galaktykę” Douglasa Adamsa krążą – podtrzymywane przez marketingowe machiny – legendy nadające jej mocno wyświechtane tytuły powieści kultowej, ponadczasowej, ikony popkultury, apogeum wyrafinowanego humoru, itp., itp. Według mnie wiele hałasu o nic.Jest to opowieść o dwóch Humanoidach (czytaj Ziemianach): człowieku Arturze Dencie i Fordzie Prefekcie, przebywającym na Ziemi od 15 lat kosmicie. Ich podróż w kosmos zaczyna się w momencie, w którym następuje likwidacja planety Ziemia, która leży na trasie planowanej kosmicznej autostrady. Podróżując autostopem przez galaktykę trafiają na pokład statku kosmicznego „Serce ze złota”, gdzie spotykają swoich, poznanych w różnych okolicznościach, osobliwych znajomych: prezydenta galaktyki Zaphoda Beeblebroxa i mieszkankę byłej Ziemi, Trillian. Podczas podróży Artur doświadczy iście nieziemskich przeżyć, a co ważniejsze pozna odpowiedź na pytanie o sens życia.Trzeba przyznać, że fantazja autora wymyka się wszelkim stereotypom i utartym szlakom. Wymyślenie fabuły z tak ogromnym natężeniem abstrakcji i absurdu jest chyba możliwe jedynie pod wpływem silnych środków odurzających. Jasny umysł nie byłby w stanie stworzyć tak nierealnego świata. I to jest niestety wada tej książki, bo co za dużo, to niezdrowo. Opowieść z założenia humorystyczna, przy takim nagromadzeniu nonsensu i absurdalnego humoru jest po prostu męcząca. Absurd jest śmieszny wtedy, gdy jest przedstawiony jako odskocznia od normalności, ale jeśli absurd zastępuje normalność, wtedy przestaje być śmieszny.Ogromne uznanie należy się tłumaczowi. Przełożenie takiej ilości dziwacznych fraz, neologizmów i trudnych do zdefiniowania tworów językowych wymagało ogromnego kunsztu i fantazji. Dla przykładu spróbuję zacytować (jeśli mój komputer to wytrzyma) fragment poezji Vogonów:„- O roztramtajdany charkopryszczańcu…(…)– …twe moczu parcie rwie me serce/jak mamrotliwa cienia plama na eklerce…(…)-…Gruppie, zaklinam cię,/mój świędny gruchodromie…(…)-…A wpiraj mnie locznymi więżewstrzągami/gdyż jeśli nie, to wbrzeżę cię w twe gobropryszcze mym wieńcem Borglo, czekaj no że!”Oczekiwałem po tej książce odprężenia i relaksu przy napisanej ze świetnym poczuciem humoru opowieści, a doświadczyłem stanu poirytowania i wyraźnej ulgi po jej zakończeniu. Recenzje, opracowania, interpretacje