Czarny obelisk – Erich Maria Remarque. Recenzja Dzisiaj chcę wspomnieć o książce, którą przeczytałem już dosyć dano temu i która już od pierwszych stronic zaczytania na stałe zajęła jedno z czołowych miejsc w kanonie moich literackich perełek. Książkę Ericha Marii Remarque’a pt. „Czarny obelisk” dosłownie pochłonąłem i od razu wiedziałem, że przygoda z Remarque’m nie skończy się szybko. Po tej powieści przeczytałem po kolei niemal wszystkie dzieła tego pisarza, które ukazały się po polsku. Jestem po prostu zachwycony jego świetnym piórem, wyśmienitym wyczuciem ironii, umiejętnością nakreślenia wyrazistych portretów psychologicznych bohaterów, których się nie zapomina. Pomimo upływu czasu z przyjemnością wspominam niemal wszystkich głównych bohaterów powieści Remarque’a, którzy na zawsze stali się nieodłączną częścią mojego literackiego świata.Jest rok 1923, Republikę Weimarską zżera galopująca inflacja, szerzy się bezrobocie i bieda, fala samobójstw zalewa kraj, nacjonaliści zdobywają coraz większy rozgłos i popularność – zdaje się, że świat stanął do góry nogami. A kto w tym całym szaleństwie zachował normalność ? Główny bohater Ludwik Bodner, inteligentny, wrażliwy i młody jeszcze weteran I wojny światowej, zatrudniony w zakładzie kamieniarskim ? A może chora na schizofrenię Izabela, w której się zakochuje ? Czy może mieszkająca naprzeciwko żona rzeźnika, zdradzająca co noc swojego męża ? Nie sposób wymienić wszystkich przedstawionych niezwykle realnie postaci, ani przytoczyć zawartych w powieści egzystencjalnych pytań, które padają chociażby w dyskusjach z księdzem Bodendiekiem. Nie da się również przekazać tutaj ironii i poczucia humoru, które przeplatają opisy tamtej niewesołej przecież weimarsko-niemieckiej rzeczywistości.Zazwyczaj nie czytam książek drugi lub trzeci raz, ponieważ uważam, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Książka „X” przeczytana dwadzieścia lat temu, w określonym czasie i określonych okolicznościach, w takim czy innym miejscu i nastroju, nigdy nie będzie tą samą książką „X” przeczytaną tu i teraz. To jest lęk przed utratą wspaniałych wrażeń, które towarzyszyły tamtemu czytaniu. Nowe czytanie może zrodzić nowe wrażenia, często przeciwstawne do tych nabytych w przeszłości. Traci się wówczas bardzo cenne, zdawałoby się niezmienne odczucia, które towarzyszyły nam niekiedy całymi latami. Zdarzyło mi się to kilkakrotnie. Dlatego książki piękne zatrzymuję w sobie na zawsze i nieodwracalnie, a te marne (oczywiście w mojej subiektywnej ocenie) wyrzucam z pamięci.Ale są nieliczne wyjątki od tej zasady i do takich bez wątpienia należy „Czarny obelisk” Remarque’a, do którego mogę wracać bez końca i za każdym kolejnym zaczytaniem odczuwane wrażenia są niezmiennie pozytywne. Ale to moje odczucia, niech każdy wyrobi sobie swoje własne zdanie.Wiem, że dla wielu miłośników tej prozy sztandarowymi dziełami pisarza są : „Łuk triumfalny” i „Na zachodzie bez zmian”, które też mnie zachwyciły. Niemniej jednak, dla mnie Erich Maria Remarque to przede wszystkim „Czarny obelisk”.Źródło: http://mojelektury.blogspot.com/ Recenzje, opracowania, interpretacje