Mika Waltari. Egipcjanin Sinuhe – recenzja Książka Miki Waltariego „Egipcjanin Sinuhe” została napisana w formie pamiętnika będącego u kresu życia egipskiego lekarza, który żył w Tebach za panowania faraona Amenhotepa IV Echnatona. Faraon ten, panując od około 1379 roku p.n.e., przeprowadził w Egipcie reformę religijną polegającą na wprowadzeniu kultu jedynego boga Atona. Bóstwo to było przedstawiane jako tarcza słoneczna z promieniami zakończonymi błogosławiącymi ludzkimi dłońmi, które dzierżyły krzyż życia. Jedynymi pośrednikami pomiędzy Atonem i ludźmi byli Faraon i jego żona Nefertete, którzy prześladowali kult innych bóstw. Najsilniej zwalczany był kult niezwykle popularnego Amona oraz jego kapłanów, których mocna pozycja zagrażała władzy królewskiej. Reformy Amenhotepa spotkały się z dużym oporem społeczeństwa, które nie rozumiało mistycznych założeń nowego kultu.Wydarzenia te stanowią historyczne tło powieści, która wprowadza czytelnika w odległy, starożytny świat, świat skomplikowanych wierzeń w niezliczone ilości bóstw, świat ówczesnych obyczajów i stosunków społecznych. Czytając „Egipcjanina Sinuhe”, a więc powieść beletrystyczną możemy poznać mentalność ludzi tamtejszej epoki lepiej, niż gdybyśmy zagłębili się w naukowe rozprawy historyczne. Wydaje mi się, że pisarz świetnie oddał klimat starożytnego świata, idealnie odtworzył przedstawicieli różnych warstw społecznych tamtejszej epoki, od biedoty i niewolników począwszy, poprzez kapłanów, na faraonie i otaczających go dworzanach skończywszy.Tytułowy bohater Sinuhe to syn lekarza miejskiej biedoty, który wskutek nalegań rodziców i znajomości ojca z królewskim trepanatorem może kształcić się na lekarza. Zanim jednak rozpocznie się jego medyczna kariera musi zostać wyświęcony na kapłana pierwszego stopnia w świątyni Amona, co dobitnie pokazuje, jaka była pozycja kapłanów w tym czasie. Od początku swojej edukacji młody Sinuhe poznaje prawdę o wierze elit i władzy pieniądza, spostrzega cynizm, chciwość i niewiarę kapłanów, uległość i naiwność ludu. Sinuhe przeżywa szok, kiedy widzi jak jeden z kapłanów czyści, wielbioną przez wiernych, figurę boga Amona plując mu w twarz i wycierając ją rękawem. Podobnie reaguje, kiedy już jako elew szkoły medycznej, widzi bezsens stosowanych o stuleci metod pseudoleczniczych. Zbyt często zaczyna zadawać pytanie: „dlaczego?”, otrzymując w odpowiedzi konsternację i wrogość przełożonych oraz coraz niższą pozycję w szkolnej hierarchii.Sinuhe to duch niepokorny, więc już jako lekarz garnie się do wiedzy, stale chce doskonalić swój kunszt, poznawać świat, nie przykładając jednocześnie wielkiej wagi do swej pozycji i dóbr materialnych. Kwestie te pozostawia swemu niewolnikowi, jednookiemu Kaptahowi, niezwykle barwnej postaci, towarzyszącej swemu panu w każdym niemal momencie jego dorosłego życia i wyzwalającej go z wielu kłopotów. W końcu jednak niespokojny duch doprowadza Sinuhe do upadku. Wskutek zauroczenia piękną i okrutną Nefenefenefer, traci cały swój majątek, doprowadza swych rodziców do śmierci i zostaje trepanatorem ludzkich zwłok, by później przytłoczony wyrzutami sumienia uciec z Egiptu i w końcu zostać kimś w rodzaju szpiega. Doskonaląc się w swym lekarskim kunszcie Sinuhe podróżuje po starożytnym świecie, zbierając jednocześnie informacje o ościennych krajach. Towarzysząc mu w tej podróży, poznajemy ludzi i obyczaje mieszkańców Babilonu, Mitanni, Krety.Ciekawe spostrzeżenia nasuwają się podczas czytania „Egipcjanina Sinuhe”. Pierwsze dotyczy mentalności starożytnych Egipcjan, którą dzisiaj moglibyśmy określić jako konformizm. Każdy Egipcjanin wielbił swoje bóstwo, a ich ilość była niezliczona. Dla bezpieczeństwa jednak, czcząc swojego boga, składano także ofiary wszystkim innym bogom, bo jak mawiano „ostrożność jest cnotą”. Współcześnie o takim człowieku powiedzielibyśmy, że oddaje „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”, co niezbyt pochlebnie o kimś takim świadczy. W starożytności taka postawa uchodziła za roztropność! Ciekawe jest również to, że ponad trzy tysiące lat temu znany już był system bankowy polegający na wymianie pieniędzy na gliniane tabliczki, które można było w innym mieście wymienić z powrotem na środki finansowe. Było to świetne zabezpieczenie przez rabusiami, dla których liczyła się tylko wartość żywego złota i srebra. I wreszcie smutne spostrzeżenie, które pokazuje, że pomimo upływu tysiącleci jedno się nie zmienia. A mianowicie zależność pozycji człowieka od statusu finansowego, przynależności do określonych układów społeczno-politycznych i – co niestety najsmutniejsze – jego znajomości w kręgach władzy.Tyle, jeśli chodzi o treść książki, a teraz kilka słów na temat formy. No i niestety w tym miejscu zacznie się dodawanie do tego miodu trochę dziegciu. Styl Miki Waltariego jest niezwykle męczący, a najbardziej niestrawne dla mnie są dialogi. Najprostsza wypowiedź urasta w tej książce do całostronicowej epistoły, przez którą trudno przejść, a kiedy dojdzie się do końca monologu, czytelnik zapomina co było na początku. Do tego dochodzą powtarzane w nieskończoność, charakterystyczne dla epoki, ozdobniki i powiedzonka w stylu: „Twoja mowa jest dla mnie jak brzęczenie much” oraz znacznie przesadzony patos wypowiedzi. Wszystko to powodowało, że nie byłem w stanie czytać tej książki dłużej niż pół godziny. Po tym czasie odkładałem powieść na jakiś czas, by powrócić do niej później, wiedziony ciekawością co do dalszych losów Sinuhego. Niektórzy tłumaczą, że taki styl wynika z legendarno-baśniowego charakteru powieści, o czym może świadczyć patetyczny ton i naiwność wielu wątków powieści, jak np. fragment o utracie majątku Sinuhego na rzecz Nefernefernefer. Dlatego właśnie muszę teraz odpocząć po lekturze pierwszego tomu powieści, by do zapisanych w drugim tomie przygód „Egipcjanina Sinuhe” powrócić za jakiś czas. Recenzje, opracowania, interpretacje