Diamentowa karoca – Boris Akunin. Recenzja „Diamentowa karoca” dopełnia serię przygód Erasta Pietrowicza Fandorina (Azazel, Gambit turecki, Lewiatan, Śmierć Achillesa, Walet pikowy, Dekorator, Radca stanu, Koronacja, Kochanek śmierci) i jest zdecydowanie inna niż pozostałe części serii. Powieść składa się z dwóch tomów pt.: „Łowca ważek” i „Między wierszami”, przy czym drugi poprzedza akcję pierwszego o 27 lat, a łączy je wątek, który odsłania się czytelnikowi dosłownie w ostatnich wersach drugiej części.Akcja „Łowcy ważek” ma miejsce w roku 1905, trwa wojna rosyjsko-japońska o strefy wpływów na Dalekim Wschodzie. Rosja jest nękana w tym konflikcie nie tylko zewnętrznie, na scenie teatru oficjalnych działań wojennych, ale i od środka, poprzez dywersyjną aktywność wynajmowanych przez Japończyków szpiegów. Ich celem stają się główne szlaki komunikacyjne Rosji, tory kolejowe, po których podążają na wschód rosyjskie transporty wojskowe. „Rosją, ciężko chorą, spływającą krwawym potem, miotała od gorączki po zimne dreszcze febra, i szło o coś więcej niż o wojnę z Japonią. Wojna odsłoniła tylko rzecz jawną dla każdego myślącego widza: imperium zmieniło się w anachroniczny twór, w zapóźnionego na świecie dinozaura z rozrosłym cielskiem i tycią główką. Ściślej, co do rozmiarów, łeb był potężny, rozdęty mnóstwem ministerstw i komitetów, lecz krył drobny i kiepsko uzwojony mózg. Każda istotna decyzja, byle poruszenie nieruchawej tuszy wymagały decyzji jednego jedynego człowieka, który sam bynajmniej do szpakami karmionych nie należał. A choćby zresztą i był tytanem intelektu, czy można w czasach elektryczności, radia, rentgena osobiście władać ogromnym krajem, i to jeszcze w przerwach między lawn–tennisem a polowaniem? Toteż słaniał się biedny rosyjski dinozaur, plątały się potężne łapy, tysiącwiorstowy ogon wlókł się bez sensu po ziemi. Z boku doskakiwał, rwąc kęsy ciała, zwinny drapieżnik nowej generacji, a w trzewiach gigantycznego organizmu rozrastał się śmiercionośny guz.”Rzecz jasna do dyskretnej, inteligentnej i przebiegłej walki z arcyniebezpiecznym wrogiem rosyjskiego imperium nadaje się nie kto inny, jak Erast Pietrowicz Fandorin, który przybywa do Rosji z holenderskich Indii Zachodnich. Tym razem jednak nasz główny bohater pojawia się na scenie nie jako radca stanu, urzędnik do specjalnych poruczeń przy moskiewskim gubernatorze generalnym. Teraz został zatrudniony jako inżynier maszyn pędnych, fachowiec od „systemu krwionośnego organizmu państwa” i „trafił do stołecznego żandarmeryjno–policyjnego zarządu dróg żelaznych, i to właśnie w charakterze „wolnego strzelca”, to jest konsultanta bez poborów, za to o nader szerokich kompetencjach. Stojące przed konsultantem zadanie brzmiało: opracować system bezpieczeństwa szlaków komunikacyjnych, wypróbować go w podległej strefie, po czym przekazać do zastosowania zarządom żandarmeryjnym kolei całego cesarstwa.” Nie bez kozery zadanie takie powierzono osobie obeznanej z Krajem Kwitnącej Wiśni i czerpiącej głęboko z mądrości Wschodu, kierującej się w ekstremalnych sytuacjach zasadą: „Mąż szlachetny wie, że świat jest niedoskonały, lecz nie opuszcza rąk” oraz inną: „Gdy brak spokoju ducha, określ czynnik zakłócający harmonię, i usuń go”. Fandorin jest w tej sytuacji najlepszym specjalistą od „japońskiej dywersji i rosyjskiego bałaganu”. Niestety, pomimo, że bez Fandorina nie podejmowano żadnych decyzji dotyczących kolei, to w rosyjskim bałaganie specjalne środki bezpieczeństwa wdrożone przez inżyniera okazują się niewystarczające i dywersanci wykazują nie mniej sprytu…Ciekawą postawę wykazuje tu wierny sługa, kamerdyner i powiernik Fandorina, Japończyk Masa, przeżywający istne katusze moralne. Rozdarty pomiędzy wiernością swojemu rosyjskiemu panu, a wiernością krajowi swojego pochodzenia, stara się zachować neutralność i nie okazywać radości ze zwycięstw japońskiego oręża. Co więcej, żeby nie być posądzonym o szpiegostwo na rzecz Japonii musi się maskować, a nawet zmienić nazwisko na Lianczan Szanchojewicz Czajunewin. „Przez to wszystko stracił apetyt i tak się zaniedbał, że przestał nawet łamać serca pokojówkom i bieliźniarkom, u których w przedwojennych czasach cieszył się zawrotnym powodzeniem”. Postać ta jest i tym razem przedstawiona przez pisarza w sposób dostarczający czytelnikowi sporo okazji do śmiechu.Część druga „Diamentowej karocy” pt. „Między wierszami” rozpoczyna się w roku 1878 w Jokohamie, dokąd Fandorin przybywa na rosyjską placówkę dyplomatyczną. Początkowo dziwnym wydaje się zabieg autora polegający na odwróceniu chronologii wydarzeń i ciężko zrozumieć, dlaczego pisarz w tomie drugim przedstawia akcję poprzedzającą o niemal trzydzieści lat zdarzenia z „Łowcy ważek”, a na dodatek wydaje się, że obydwa tomy niewiele mają ze sobą wspólnego. Ale to tylko pozory. Świetnie skrojona, wartka fabuła, która do ostatniej stronicy trzyma w napięciu i nie pozwala na przedwczesne domysły, dosłownie w samej końcówce wszystko wyjaśnia. Wyjaśnia i dowodzi, że pisarstwo Akunina to rozrywka niebanalna, błyskotliwa, inteligentna i wciągająca.Fabuła tej części jest tak pogmatwana, że trudno ją po krótce nakreślić, nie zdradzając przy tym poszczególnych zdarzeń. Mimo to spróbuję. Generalnie rzecz ujmując wszystko tu obraca się wokół wielkiej polityki, a co za tym idzie drogi, jaką pójdzie Japonia w przyszłości. Kluczową postacią niezwykle skomplikowanej polityki japońskiej jest Ōkubo, minister spraw zagranicznych Japonii zwany Pierwszym Konsulem i japońskim Bonapartem. Ōkubo jest zwolennikiem ewolucji, stopniowego rozwoju sił wewnętrznych Japonii pod surową kontrolą rządu. Jego oponenci są zwolennikami rozwoju ekspansywnego poprzez siłowe budowanie wielkiego azjatyckiego imperium z centrum w Japonii. Istotnym kąskiem dla tego stronnictwa był Półwysep Koreański jako przyczółek do Chin i Mandżurii, a to z kolei pozostawało w kręgu zainteresowań innego imperium czyli Rosji. Gdyby zatem Ōkubo został zlikwidowany, zmieniłby się cały kierunek rozwoju Japonii, przy tym w sposób skrajnie groźny dla Rosji.Ale trzeba pamiętać, że wszystko to dzieje się w Japonii, kraju w którym „życie warte jest kopiejkę — i cudze, i własne. O taki drobiazg bisurmany ani dbają. Zamiast Sądu Ostatecznego mają wszak długi cykl reinkarnacji.” Fandorin, który zostaje wplątany w zagmatwane sprawy polityczne Japonii, uczy się sukcesywnie specyficznej mentalności i poczucia honoru ludzi Wschodu. Poznaje wierzenia i mity, uczy się Battōjutsu, ma do czynienia z samurajami, wojownikami Ninja, japońskimi klanami i dziwnymi, niewytłumaczalnymi zjawiskami, zyskuje wiernego sługę i przyjaciela Masę, pozna co to Kongōjō. Rzecz jasna, jak to u Akunina, Fandorin spotyka przepiękną kobietę, a że wszystko dzieje się w Japonii, skośnooka piękność jest gejszą. Sukcesywnie następuje zmiana charakteru i mentalności samego Fandorina….„Między wierszami” należy moim zdaniem do najlepszych objawów twórczości Akunina, a wynika to z jego miłości do Japonii. Wszak pisarz sam jest japonistą i „Diamentową karocę” napisał tak jakby chciał swoją pasję tym krajem przekazać czytelnikom. Jest to świetnie napisana powieść sensacyjno-przygodowa z wątkami historycznymi i kulturowymi, każdy rozdział jest przy tym okraszony związanymi z treścią powieści próbkami haiku. Występują w niej dziesiątki nietuzinkowych postaci, w usta których Akunin włożył ciekawe dygresje dotyczące rozwoju światowej polityki, w tym między innymi dotyczące globalizacji i ekspansji Państwa Środka:„Mieszkańcy Państwa Środka nie ruszą się z miejsca, póki nie zaprowadzą u siebie porządku, a to sprawa na długo, może i dwieście lat. Za to potem, gdy zrobi się im ciasno, pokażą światu, czym jest prawdziwy podbój. Nie będą potrząsać szabelką, wyprawiać za granicę korpusów ekspedycyjnych. O nie! Pokażą innym krajom, że żyć po chińsku jest lepiej i rozsądniej. A wtedy inne narody same zechcą żyć po chińsku. Z wolna wszyscy staną się Chińczykami, choćby w perspektywie wielu jeszcze pokoleń.”„A ja myślę, że cały świat podbiją Amerykanie (…). I to nie później niż za sto lat. W czym tkwi siła Amerykanów? W tym, że przygarniają wszystkich. Kto tylko zechce, staje się Amerykaninem, choćby nawet był wcześniej Irlandczykiem, Żydem czy Rosjaninem. Będą jeszcze Stany Zjednoczone Ziemi (…).” – Czy to nie brzmi ciekawie?Polecam gorąco!Źródło: http://mojelektury.blogspot.com/ Recenzje, opracowania, interpretacje